środa, 22 sierpnia 2012

Bieganie po plaży

Jak to właściwie jest z tym bieganiem po plaży?
Czy kojarzyć się ma z przecudnym widokiem na morze, poranną mgłą unoszącą się nad wodą, najładniejszym na świecie Bałtyckim piaskiem czy może mordęgą bo każdy krok może być ostatnim przed kontuzją.
Ostatnio miałem okazję przetestować bieganie po plaży, właściwie przez przypadek bo pomyliłem stronę w którą miałem biec. No i wyszło, że to nie dla mnie. Nie dane mi było uświadczyć tego błogostanu wyżej opisanego, raczej to drugie, czyli mordęga, bo w każdym kroku widziałem skręcony staw, kostkę lub naciągnięty mięsień. Było ciężko, nogi się zapadały, drobne kamyki , wystające kamienie, konary.
Chwilami było w porządku bo piach był ubity ale może plaża którą miałem okazję biec, nie nadaje się do biegania.
Raczej powinienem ten bieg potraktować jako dobry trening crossowy i szkoda że nie założyłem butów trekkingowych. Jedynym aspektem na którym się skupiłem to wdychanie powietrza z jodem, bo wentylacja płuc była jak przy ostrym treningu. Może gdyby to była równa, ubita i piaszczysta plaża oraz gdybym nie założył butów i biegł na boso po piasku, wrażenie pozostałoby lepsze. Plaże Trójmiasta mnie do tego nie przekonały. Zdecydowanie lepiej biegało się nadmorską promenadą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz