wtorek, 28 października 2014

Bieg do gorących źródeł Uniejów 2014

Zawsze chciałem przebiec Uniejowską dychę. Zbierałem się co roku i tym razem dopiąłem swego.
Po pierwsze dużo znajomych osób ją zaliczyło i bardzo pozytywnie się o tym biegu wypowiadali. Po drugie kusił wstęp do term uniejowskich, co było prawdziwym rarytasem dla mojego syna, dla mnie też .Wystartowało 1358 zawodników. Z roku na rok bieg zyskuje na ilości , wzrost do poprzedniego roku o ponad 20 % wydaje się dużym progresem. Trasa to dyszka i prowadziła obok wszystkich ważnych turystycznie miejsc w mieście. Zamek Biskupów, termy, ruiny młyna, skansen. Start i meta na rynku głównym. Dopingującym akcentem muzycznym okazała się orkiestra :) w pełnym tego słowa znaczeniu.


Pierwszy zakończył bieg Marcin Błaziński i wykończył konkurencję czasem 30 minut i 12 sekund- szacuneczek. Pierwsza dama przekroczyła metę po 36:01 Dominika Napieraj.
Ja pobiegłem z bratem i starałem się pociągnąć na złamanie 50:00, później zaczekałem na drugiego zawodnika z naszej ekipy startowej i ukończyłem z nim bieg w najgorszym w swoich startach czasie. I zrobiłem to z premedytacją bo chciałem skończyć ten bieg razem z Tomkiem :) Finish jak zwykle z dzieciakami, które czuły się pelnym sercem biegaczami.
Po biegu nie mogliśmy się doczekać wisieńki na torcie, czyli wspomnianych wcześniej uniejowskich term. Po 2 godzinach moczenia w słonych i ciepłych wodach nałapaliśmy tyle zdrowotności, że niewiem jak wrócić do normalności haha.

Podsumowując to był udany dzień i już dzisiaj wpisuję Uniejowską dychę w coroczny kalendarz. 


Aha jeszcze jedno nie daruję tego laptopa w losowaniu :) jeden numer obok. Ech to były emocje haha.

piątek, 24 października 2014

Maraton Solidarności 2014

Długo nie mogłem się zebrać do napisania nowego postu , ale czas ruszyć d4 i napisać bo jest o czym . Maraton Solidarności kolejny przeszedł do historii. Tym razem trasa zmieniona, nie było już długiej prostej do Westerplatte. Mieliśmy okazję spotkać się w gronie jednakowych koszulek i wspólnie uczestniczyć w zaliczaniu swojego dystansu. Pogoda rewelacyjna, humory i dyspozycja wszystkim dopisywały.


Wszyscy byliśmy zwycięzcami :) Wspomnienie ostatnich dwóch kilometrów na Starówce w Gdańsku - bezcenne. Później jeszcze udało się zrobić drugi finish większością uczestników i dzieciaków. 



Po biegu okazało się że wszystkie sztafety uzyskały ten sam czas :) W pamięć zapadły słowa koleżanek, które zapowiedziały, że za rok też przebiegną i trzymamy je za języki. 
Szampan, świece i kolacja w przytulnej włoskiej knajpce zakończyły ten pełen nowych doznań dzień. Trzeci, kolejny rok za nami :) Do następnego.