pasek, zegarek, opaski itp. O 10:00 byliśmy na miejscu, chwilę potem w ustalonym miejscu zaparkowaliśmy samochód. Miasto opanowali biegający, którzy byli dosłownie na każdym rogu, ulicy. Do startu uzupełnione carbo loadery, izo i inne świństwa. Adrenalina wyzwoliła cztero-krotne odwiedzenie pisuaru i powędrowaliśmy na start. Po raz piąty przed startem trzeba było odwiedzić krzaczki ;)
Wystrzał i poszli. Ruszyliśmy razem z Radkiem, ale mój młodszy kolega z drużyny miał inny plan na ten maraton, więc po chwili życzyliśmy sobie powodzenia i każdy poszedł swoim tempem. Początkowy ścisk szybko zaczynał się rozbijać więc było miejsce żeby przyspieszyć i dostroić do swojego czasu. Pierwsze dwie pętle po 4,2 km biegły przez całe miasteczko. Można powiedzieć że Ci wszyscy kochani kibice starali się przekazać nam pozytywną energię na to co miało być później. Dyszka minęła niewiem kiedy. Wypłynęliśmy na głębokie wody i zaczął się rejs do dwóch wiosek obok Dębna. Wszystko szło zgodnie z planem, średni czas 5:25 utrzymywałem . W wiosce Dargomyśl widzę że gościu który wygląda na strażaka włączył syrenę i zmienia natężenie brzmienia. No to krzyczę mu żeby dawał najgłośniej, zwiększył głośność i niestety ale syrena chyba padła. Więcej tego sygnału już nie słyszałem ;) Dalej długa prosta przez las i dobiegamy do drugiej wioski Cychry. Dalej wybiegamy na asfalt i dłuuuuuga prosta powrotna do Dębna. Strasznie nudna i wieje w naszą stronę ;( Jestem spowrotem w Dębnie, znowu rundka po mieście i druga duża pętla do wiosek. Jest dobrze, jest siła utrzymuje swój czas. Jest 26 km. Widzę grupę "jaskiniowców" wydzierających się i skakających, dopingujących na swój sposób. Rozbawili mnie, bo słowo oryginalni pasuje tu jak ulał;)
Jestem szczęśliwy że skończyłem przedostatni rąbek do mojej Korony Maratonów Polskich.
- pasta party z gwarantowaną dokładką,
- posiłek regeneracyjny i po regeneracyjny nie widziany nigdzie indziej,
- kibice, atmosfera i zamówiona pogoda,
- koszulka, proporczyk,
- super masażyści,
- doskonała organizacja,
- trasa która pozwala na kilkakrotne zobaczenie znajomych,
- medal
Jak to ktoś mądrze napisał. Inne maratony to takie trochę fabryki mielące biegające tłumy. Dębno to RĘKODZIEŁO. Zostaje Warszawa. I tam Was wszystkich zadziwię ;)