środa, 26 września 2012

Biegam więc Myślę !

Czytam czasami na stronach o bieganiu wypowiedzi biegaczy którzy twierdzą, że długie bieganie jest nudne i że tak powiem "nic się nie dzieje". No to ja jestem odmiennego zdania. Biegaczem nie jestem bo to za duże słowo, ale biegającym napewno i uważam, że podczas długiego biegu ( co to znaczy długiego : dla mnie to już powyżej jednej godziny) można załatwić wiele spraw. Ktoś powie jakich spraw, przecież biegasz?
Biegam, ale co się dzieje w głowie, ile milionów myśli przebiega w tym czasie. Jak układam sobie dzień, tydzień, co się zdarzyło, co mogę zrobić, co muszę załatwić, z kim muszę się spotkać, co muszę zrobić dla mojego dziecka, żony. Kurcze ile to czasu by mi zajęło w domu i czy wogóle bym sobie tym głowę zaprzątał. Kiedy biegnę to samo przychodzi, nie muszę narzucać sobie tego o czym będę myślał !
I te wszystkie samochody i ten tłok na przejściach dla pieszych i Ci ludzie patrzący na mnie i mówiący sobie w głowie O CO mu chodzi ? że tak biega ? wogóle mi nie przeszkadzają w myśleniu, ba ja nawet ich nie widzę !
W tym ciągu biegania jest taki dziki pęd do wyjścia na trening, nigdy, przenigdy nie miałem takiego animuszu w żadnej innej "zajawce", a było ich trochę, żeby tak ciągnęło. Tak chciało się iść na trening i taką sprawiało to przyjemność kiedy melduję się już po.. w domu.
No dobra biegnąc nie trzeba robić nic oprócz ruszania nogami, ale głowa też musi pracować
Podsuma:: przemyślcie wszystkie swoje sprawy podczas biegania a później będzie wolne!!!




niedziela, 23 września 2012

IV Bytomski Półmaraton

Muszę powiedzieć że to prawda sprawdziłem, przeżyłem i ustanowiłem.
MAM NOWY REKORDOWY CZAS na dystansie półmaratonu. Ale się biegło, ale trasa, ale impreza.
Chciałem sprawdzić czy się sprawdza, to co pisałem w ostatnim poście i rzeczywiście tak, to jest prawda. Jest siła, jest power i jest wynik. Jak dla mnie rewelacja. Nie spodziewałem się takiego wyniku zwłaszcza po pierwszej połówce trasy, kiedy okazało się że ta trasa faktycznie ma podbiegi i zbiegi i nie jest równa.
Walka od samego początku do samego końca, oj przewietrzyłem płuca konkretnie.




Czas 1:40:55 oficjalnie zmierzony, u mnie wyszło kilka sekund mniej. Superkompensacja działa rewelacyjnie po maratonie. Organizm stanął na wysokości zadania i nadbudował  się tak, jakby miał zrobić to samo co mu zaaplikowałem wcześniej. Przeliczmy czas na maraton to 3:22 w zaokrągleniu. Ale zapamiętajmy że dwa półmaratony to nie jeden maraton ! Więc to oczywiście teoretyczne liczenie.
Endorfiny popłynęły, szczęście przyszło i ten dzień jest najlepszym dniem tygodnia. Mój synuś tradycyjnie mnie wspierał i dopingował.


Jedynie loteria zawiodła bo Skoda nie poszła na nasze podwórko i inne nagrody nie były losowane nie pod nasz numer, ale jak nie tym to następnym razem. Kiedyś się uda.


Podsumowując biegajcie maratony a później połówki a rekordy będą się sypać garściami ;)




czwartek, 20 września 2012

Super kompensacja

Po takim wysiłku jak maraton przychodzi taki moment w odbudowie 'rozwalonych' mięśni, że czujesz jak przypływają siły inne niż po zwykłym treningu. Inne tzn. większe. Teoria mówi, że organizm próbuje przystosować się do narzuconych mu zachowań starając się być lepiej do nich przystosowanym.
Znajomy powiedział mi że po maratonach robi się życiówki w półmaratonie, co zamierzam sprawdzić osobiście na własnej skórze. Chcę zobaczyć jak to zwiększenie zdolności do wykonywania wysiłku zestawi się z osiągniętym czasem w połówce.
Wybrałem IV Bytomski półmaraton, termin 23 września, czyli w najbliższą niedzielę.


kolor czerwony to podbiegi , zielony to z górki.

Trasa podobno nie jest trasą do bicia rekordów i nie łatwa, ale sprawdzimy to.
Dzisiaj zrobiłem pierwszy trening po maratonie. 10 km w tempie 5:10/km i stwierdzam że ostro dał mi popalić Wrocław bo nie było jeszcze pełnego luzu w biegu. Zostało 2 dni do Bytomia więc może jeszcze się zregeneruję. 
Jest jeszcze jeden fakt który zmienia się od dzisiaj. Będę klasyfikowany już w innej kategorii wiekowej co ma swoje plusy i minusy. Może będzie łatwiej o wyższe miejsce w klasyfikacji;)  Napewno będzie dalsza walka o moje czasy i zabawa, satysfakcja z dalszego biegania.


wtorek, 18 września 2012

30 Hasco Lek Maraton

Jak ważne są ostatnie dni przed maratonem miałem okazję przetestować we Wrocławiu.
Tak się złożyło, że natłok spraw i obowiązków w ostatnich dniach przed maratonem nie pozwolił na odpowiedni odpoczynek i tzw. świeżość na starcie co przełożyło się niestety na wynik.
Ale do rzeczy.
Do Wrocławia dojechałem w sobotę. Po zakwaterowaniu się udałem się na stadion olimpijski żeby odebrać pakiet startowy i odżyły wspomnienia tego magicznego miejsca od którego wszystko się zaczęło. Tak to już minął rok prawdziwego biegania i zakochania się w tym sporcie.
Biuro zawodów sprawnie zorganizowane, 5 minut i po sprawie. Miałem wszystko co pozwoliłoby mi już stanąć na starcie. Później jeszcze zapisy na bieg rodzinny dla reszty ekipy i można było "nawijać" makaron na pasta party.
 Wieczorem tradycyjnie spacer po pięknej wrocławskiej starówce gdzie można było spotkać np. zwycięzcę X Factora w Polsce Gienka Loskę oraz znaleźć kilka krasnali.


Później powrót do hotelu żeby o 21 być już w łóżku.
Niestety nawet melatonina na sen nie pomogła, bo w pokoju obok kilka dziewczyn imprezowało do 4 rano.
Chciał nie chciał rano o 8:30 zameldowaliśmy się na starcie całą trójką, bo tym razem moja ekipa też wystartowała. W trochę krótszym dystansie ale smaczek poczuli. Bieg dedykowany był naszemu 6 letniemu Oskarkowi, który walczy o zdrowie po operacji wycięcia guza mózgu.


Wybiła 9 i zaczęło się. Najpierw powoli jak żółw ociężale, ruszyła maszyna ....Większość treningów biegam popołudniami lub wieczorem więc dziewiąta - cóż to za czas, odrzekł mój organizm, ale nie miał wyjścia, miał być rekord i życiówka. Pogoda do biegania bardzo dobra i miejsce wyjątkowe, więc do boju.
Trasa we Wrocławiu była zmieniona i można było zobaczyć Most Milenijny, Stadion Miejski, Cmentarz  Żydowski, Bunkier, Starówkę i muszę powiedzieć że była super, bardzo mi się podobała.
Wszystko szło według planu, czyli tym razem miałem zacząć powoli i utrzymać tempo ustalone do końca.
Według planu szło, ale tylko do trzydziestego km, później zacząłem słabnąć i żaden żel nie był w stanie tego zmienić. Każdy następny km to już była walka, wiedziałem że nie uda się zrobić dobrego czasu, nie wiedziałem czy uda mi się wogóle ukończyć ten bieg bo odcięło mi zasilanie totalnie. Wszystkie znane mi metody oszukania mojej psychiki spaliły na panewce. Końcowe kilometry dłużyły się strasznie. Miałem tylko wizję Korony Maratonów, która miała zdobyć drugi ząbek i co będzie jak zawalę ten bieg. Musiałem go ukończyć, było najciężej ze wszystkich maratonów i sądzę że w dużej części to zasługa braku odpowiedniego odpoczynku przed maratonem i na to bym zwalił winę ( na kogoś lub coś muszę, żeby nie było na mnie;))  Czasami trudno pogodzić życie z bieganiem i tak było tym razem. To nie był mój dzień.
Ostatecznie wybiegałem 4:14:21 ale na mecie byłem maksymalnie zmęczony.


Podsumowując maraton we Wrocławiu będzie dla mnie najlepiej zorganizowanym maratonem w Polsce i miejscem do którego jeszcze wrócę. Po co ?
Żeby policzyć się i wyrównać rachunki z trasą i czasem . Tutaj będzie jeszcze mój dzień.


czwartek, 13 września 2012

Przed Wrocławiem ...

Czas biegnie nieubłagalnie, do maratonu zostało 3 dni, więc tradycyjnie ten tydzień należał do LB (leżenie bykiem). Tak mi się już przyjęło i sprawdziło że nie oram do samego końca i ostatni tydzień to zawsze lightowe jeden, dwa trenigi o zasięgu 5 km i wszystko. Regeneracja, relaks.
Jest już wstępny projekt koszulki


Odmienna niż zazwyczaj bo już nie na ramiączkach. Ale do końca nie wiadomo jeszcze jak finalnie wygląda choćby przód. Wysyłałem zdjęcie które ma być wstawione na koszulce pewnie z przodu na numerze startowym. Jeszcze 3 dni i wszystko się wyjaśni.
Zniesiony limit zawodników postawi na starcie około 5000 zawodników i zapowiada się bieganie w temperaturze około 20 stopni, więc warunki sprzyjące na długie zwiedzanie Wrocławia z prędkością biegu.
Otrzymałem kilka maili z zapytaniem o treningi w ostatniej fazie przygotowania, czyli 2 tygodnie przed maratonem. Nic nowego pewnie nie powiem, bo też i moje bieganie jest jeszcze krótkie ani żadnym guru nie jestem . Ale na podstawie tych moich 3 przebiegniętych maratonów, u mnie to wygląda obecnie tak jak pisałem na początku posta. Sprawdza się trening spokojny w ostatnich 2 tygodniach, lecz nie całkowite LB.
Muszę podtrzymywać organizm "przy życiu" i biegać do 3 dni przed startem. Robię końcowe treningi według poniższego wykresu. 



Wykres zaczerpnięty z jednej z biegowych stron idealnie wspasował się w mój organizm i co najważniejsze sprawdził się na ostatnim maratonie. Na dwa tygodnie przed schodzimy z kilometrażu na rzecz zwiększenia racji żywieniowych bogatych w węglowodany, czytaj MAKARON ;)) w każdej postaci.

mmm jak ja lubię jeść :)

Nadal krąży mi myśl o starcie w Warszawie, ale jak się potoczy sytuacja zobaczymy.
Na razie Wrocław i jak dla mnie najlepszy ze wszystkich maratonów w Polsce  Wrocław Hasco Lek Maraton 2012. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam. 


piątek, 7 września 2012

Przebranie na maraton

Ostatnie treningi przed maratonem przebiegają raczej w spokojnym tempie żeby już niczego nie popsuć.
Dzisiaj trzeci z 4 zaplanowanych w tym tygodniu. Spokojne 4 razy 10 km biegam razem z moim przyjacielem Tomkiem, który zaczyna szlifować dopiero swoje nogi, ale rokuje na dobrego, szybkiego biegacza ;)
Co do przebrania na maraton to zastanawiam się i podziwiam ludzi na jakie wspaniałe, dziwne, śmieszne pomysły wpadają. Jak udaje im się przebiec dystans 42,2 km w takim opakowaniu albo z dodatkowym, nierzadko ciężkim ładunkiem. Największe wrażenie zrobił na mnie biegacz w zbroi ciągnący smoka ;) Dotarcie do mety z uroczym "zwierzątkiem" zajęło mu 8 dni i 13 minut, ale ich wielki trud nie poszedł na marne. Zebrali 2 miliony funtów, bijąc tym samym rekord wśród indywidualnych akcji charytatywnych. Jak on to zrobił ? Niewiem. Ciekawostka smok ważył 130 kg.



Spotkałem już mężczyzn przebranych za baletnice, żwirków i muchomorków, duchy, smerfetki, panie przebrane za panów, pszczółki, kelnerki, panowie pod krawatem i w garniturze itp. itd. Pal licho jeśli pogoda jest do 15 stopni, ale jak to we Wrocławiu było ponad 30 i przebranie  w czarny worek udający dobrego ducha maratonu może okazać się nielada wyczynem hihi.
Zdarzają się też ekstremalne przebrania i chyba na takie bym się nie odważył;) to poniższe napewno najchłodniejsze ale czy najwygodniejsze? No i czy biec za takim Boratem..hmm..chyba raczej wyprzedzić. 



Najlepsze przebrania są nagradzane na dużych imprezach dzięki czemu część biegaczy podejmuje takie wyzwania, ale myślę że również dla samego tzw. fun-u. Warto zawsze w naszych słabszych momentach biegu szukać takiej przebranej osoby i biec blisko dla samego dopingu. Doping kibiców wzrasta o 100%(sprawdzone). Apropo Wrocławia i Warszawy to tych panów pamiętam najbardziej może dlatego że byli we wszystkich gazetach i stronach internetowych.



Cóż na każdej imprezie biegowej zazwyczaj maratonie znajduje się kilkunastu śmiałków i bardzo dobrze bo dzięki temu nabiera ona jeszcze większych rumieńców. Z ciekawszych propozycji które znalazłem to bieg w parze z drugą połówką. Może namówię moją małążonkę do piłeczki na brzuchu i proszę nie odbierać tego inaczej niż w kategoriach biegu, a ja założę kosz... hihi.


Jak na razie to moje doświadczenie w tym temacie nie jest przecież zerowe, bo przecież w innym niż biegowym stroju zaliczyłem całe 21,1 km w Toruniu.


Na szczęście nie byłem w tym sam.

Czy sam kiedyś pobiegnę w przebraniu. Na razie jeszcze pobiegam, może mi się jeszcze coś zmieni ;)




wtorek, 4 września 2012

Długie wybieganie

Znalazło się wspaniałe miejsce na robienie dłuższych biegów.  Na obrzeżach Częstochowy, spokojnie, odludnie, i świeże powietrze. Kierunek na pobliski Olsztyn z górującym nad nim zamkiem. Niestety trzeba dojechać, ale miejscówka wynagradza drogę. Poniższe zdjęcie przedstawia jedną ze ścieżek po których miałem przyjemność biegania.Oprócz duktów leśnych stanowiących około 40 % tzw. okrążenia które robiłem, resztę stanowi długa prosta asfaltowa, wybudowana pośród lasu specjalnie dla osób chcących spokojnie pojeździć na rolkach, rowerach czy pochodzić z kijkami, pobiegać.


Zacząłem jak zwykle w sobotę wcześnie rano. Start godzina 6 AM, żeby na śniadanie być już w domu.
Nowy teren (choć już tyle razy miałem tam jechać i tyle razy tam przejeżdżam jadąc do Olsztyna) szybko został zbadany i jedno kółeczko to 6 km. Na początku musiałem rozbudzić i rozruszać "maszynerię", bo przecież dopiero co wstałem.  Pierwsze kilometry idą ciężko, zawsze tak mam, ale po pięciu km biegnie się już dobrze, wokół przyroda i tylko ja, tego mi trzeba było. Od czasu do czasu grzybiarze kręcili głowami, jak mu się chce, rano, niedawno padało, i tak biegać. Ja za to wiedziałem, że ich chodzenie za grzybami będzie bezskuteczne, bo ich jeszcze nie ma, co sam sprawdziłem tydzień wcześniej. Ale pada i jest ciepło,więc może pod koniec września. Prawie do końca treningu biegałem sam, dopiero na ostatnim kółku o dziwo znaleźli się też inni, którzy doceniają urok tego miejsca. Trzech biegaczy, kilka nordic walking i para na rolkach, potwierdzili że miejsce napewno jest atrakcyjne i takich miejsc brakuje w samej Częstochowie. W sumie wyszło 28 km, końcówka była już trudna, więc odpuściłem te 2 km. Było ponad 2,5 h, wystarczy. Starałem się wybiegać te kilometry bez wspomagania żeby nauczyć organizm korzystać z zapasów w organiźmie. W wolnym bieganiu większy udział w przerabianiu się na energię biegu mają tłuszcze, im szybciej tym większy udział węglowodanów. Udało się bez dopalaczy, więc jak bedą po drodze do mety maratonu żele, izotoniki i inne cuda  to powinno być lepiej.




Polecam wszystkim na długie bieganie.

Jak działa na mnie długie wybieganie?
Zawsze po takim treningu robię jeden dzień przerwy, a póżniej dyszka na rozruszanie. Zawsze tą dyszkę biegnie mi się jako najlżejszy ze wszystkich biegów, niezależnie od tempa biegu, może być najszybsze i tak wtedy czuję najmniejsze zmęczenie materiału. Sądzę, że w przygotowaniach do długiego dystansu jakim jest maraton doskonale i najlepiej buduje moją wytrzymałość właśnie ten rodzaj treningu. Trochę jest czasochłonny, ale za to jakie efekty. Myślę również, że przebiegnięcie maratonu Solidarności i wcześniejszych też swoje zrobiło. Wkońcu to dopiero było długie wybieganie ;)
Cytując jedną ze złotych myśli, że jedną z najprzyjemniejszych i najbardziej radosnych chwil po treningach będzie ta, w czasie której będę pokonywać dystans w przyjemnej scenerii w towarzystwie innych biegaczy, z którymi będę mógł prowadzić swobodną konwersację!
Co do startów to pakietu na Warszawę raczej nie wygram, zostaje więc stary plan czyli Wrocław i Poznań jako szczyt sezonu. Długich wybiegań już do startu nie będzie, teraz najgorszy czas wyczekiwania i wzrostu adrenaliny przed startem.