wtorek, 30 października 2012

Wskocz w "rajtuzy"

No i zawitała nam wczesna pani zima. Na pierwszy plan wysuwają się zimowe rzeczy do biegania, letnie na tyły. Już się przyzwyczaiłem albo przywykłem do mojego widoku w długich obcisłych spodniach do biegania "tzw. leginsach". Ale za każdym razem przywołuje mi z pamięci to mój widok przedszkolaka ,któremu mama  zakładała rajtuzki i podciągała mi je podnosząc mnie w nich żeby dobrze założyć. Jezu jak ja tego nie cierpiałem.



Niewiem czy teraz też tak się ubiera maluchy, ale kurcze ja też tak ubierałem mojego syna. Może jemu nie zostanie, bo już tak starałem się nie podciągać ;) ale tak mi się jakoś przypomina jak ubieram się na trening. 
Cóż innego wyjścia nie ma, w nich biega się najwygodniej. 
Dzisiaj zaliczyłem pierwsze w tym roku bieganie w śniegu, deszczu i ujemnej temperaturze.
Hardcorowo. Apropo rajtuzek to też można wspomnieć bo blisko że wróciłem do biegania z kompresją łydek. Tym razem z inną technologią i nie cała skarpeta tylko opaska na łydkę. Muszę przyznać że efekty są lepsze niż w przypadku całych skarpet kompresyjnych.
Skarpety wywoływały już po krótkim dystansie efekt zmęczenia nóg, zwłaszcza stóp. W przypadku opasek stopa pracuje swobodnie, a achilles, łydka są utrzymywane w stabilności. Skarpety zmuszony byłem sprzedać i zostały zastąpione opaskami firmy Compressport. 


Zdecydowanie mogę wszystkim je polecić, choć zaznaczyć trzeba że noga musi się przyzwyczaić. Przez pierwsze 2 tygodnie biegania w opaskach miałem niewielkie zakwasy, sądzę że to inny sposób odprowadzania kwasu mlekowego z mięśni niż bez kompresji.
Teraz jest dużo lepiej i jestem z nich zadowolony.
W moim kalendarzu treningi głównie interwałowe do piętnastki, w taką pogodę jaką mamy bardzo dobrze mi się je biega. W kalendarzu mojego kumpla fajna impreza, maraton z Nicei do Cannes, http://www.marathon06.com/. Trzymam za niego kciuki żeby udało się ukończyć w zdrowiu i w  zakładanym przez niego czasie. Może też kiedyś, a właściwie napewno też kiedyś wybiorę sobie jakiś zagraniczny cel z ciekawym tłem. Na razie rodzimy rynek musi wystarczyć.
No i na koniec znalazłem w sieci zdjęcie rajtuzek zakładanych przez Police więc biegaczu wskakuj na zimę w rajtuzy, bo wszyscy w tym biegają ;)




wtorek, 23 października 2012

Angielskie bieganie i mgła

Podobno stadion narodowy paruje i stąd ta mgła nad Polską;)
Wczorajsze i dzisiejsze bieganie na Bialskiej to istnie angielska pogoda a zwłaszcza wieczorkiem przy oświetleniu. Miałem wrażenie biegnąc że wszystkie osoby które mijam po drodze, szczególnie mijana płeć piękna nad wyraz czujnie oglądają się za siebie, któż to za mną biegnie ?
W taką pogodę każdy staje się bardziej anonimowy i jakby bardziej ostrożny.


Widoczność ograniczona do kilku metrów potęguję uczucie niepewności, co się za tym kryje, czego nie widzę. Dla mnie bomba, biegło się superowo, niewielka mżawka delikatnie zwilżała twarz, więc dodatkowy efekt bryzy, który osoby korzystające z solarium uważają za niezły bajer, w naturze drodzy Państwo występuje gratis.
W dzień pani jesień też nam pięknie pokolorowała świat więc efekt kolorowego biegania murowany.


Niewiem czy każdy wiedział i zdołał obejrzeć, ale na tvn-ie w uwadze krótki reportaż o biegaczach z wplecionymi kawałkami z maratonu warszawskiego. Polecam , link poniżej http://uwaga.tvn.pl/61709,news,,bieganie_moda_czy_pasja,reportaz.html

poniedziałek, 22 października 2012

Badaj się biegaczu

Kurz po maratonie powoli opadł i życie wróciło na swoje stare ścieżki biegowe. Pozorny jednak spokój zakłócać zaczyna pewnie ostatni w tym roku start w Bełchatowie. Wracam do Bełchatowa bo pozostawił na mnie sympatyczne wspomnienie fajnie spędzonego weekendu i bardzo dobrze zorganizowanej imprezy.
Drugi argument to zmiana wartości rekordu na tym dystansie (15km).
Ale nie o tym teraz.
Maraton Poznański i tragiczny przypadek wzbudziły obawy o zdrowe bieganie. W związku z tym podjąłem decyzję o przebadaniu się pod tym kątem. Zrobię badania na dwóch płaszczyznach.
Pierwsza to badania "silnika" i tego na czym pracuje, czyli wszystkie możliwe do zbadania wartości we krwi (hematologia: morfologia plus płytki, analityka ogólna: mocz, chemia kliniczna: AIAT, AspAT, glukoza, lipidogram, kreatynina, sód, potas, wapń, magnez, fosfor, żelazo). Oprócz krwi planuję wykonanie echa serca oraz EKG. Nie planuję żadnych badań inwazyjnych typu koronarografia itp. które byłyby zbyt ryzykowne bo obciążające i niosące za sobą ryzyko wystąpienia powikłań.
Badania wykonam w tym tygodniu i porównam z tymi zrobionymi rok temu. Ciekawe czy zmienią się i jak wartości tych parametrów po roku biegania. Ciśnienie jest w normie, tętno średnio ok. 50 ud/min. Pani która robiła mi ostatnie EKG stwierdziła że coś leniwe to moje serce hihi.;)
Analizy składu ciała również nie będę badał bo wiem ile tłuszczyku mnie grzeje i wiem ile ważę a procentowa zawartość tłuszczu, wody, mięśni w organiźmie do amatorskiego biegania nie jest mi potrzebna. To badanie nie jest drogie, ale moim zdaniem może się przydać do ułożenia diety odchudzającej bądź sportowej dla biegaczy z wyższych półek. Może kiedyś w ramach zwykłej ciekawości co w trawie piszczy sprawdzę co we mnie drzemie, na razie nie.
Drugim etapem będzie test sprawności wydolnościowej, ale tutaj raczej pod kątem zbadania
jak intensywnie( na jakim tętnie) powinienem trenować by się nie zakwasić i by mięśniom nie zabrakło tlenu. Ponadto badania te określą poziom wytrenowania i umożliwią opracowanie skutecznego planu treningowego, który podniósłby moje RŻ na wyższe poziomy.


Generalnie chodzi mi o wykrycie jakichś nieprawidłowości, które mogłyby przyczynić się do problemów zdrowotnych. Przeczytałem wypowiedzi osób które skłaniają się do obowiązkowego dostarczania zaświadczeń zdrowotnych stwierdzających brak przeszkód do udziału w imprezie biegowej. Obecnie są to jak wiadomo oświadczenia samego biegacza. Są propozycje robienia badań kontrolnych, pytanie ile one miałyby być ważne? Czy w tym okresie nie wystąpiłyby jakieś zmiany w organiźmie. Wkońcu bieganie to kontuzjogenny sport. Myślę jednak że zanim to wszystko zmierzy w stronę szeroko pojętej komercji i chęci zarabiania na tym pieniędzy, mimo dobrych intencji, bo przecież chodzi o zdrowie, to  będzie ciężko to unormować. Jak wiemy prawda prawie zawsze leży pośrodku, a zdań będzie tyle ilu biegaczy. Będę się temu przyglądał, a tymczasem trochę wyprzedzając pomysły wyżej opisane badania kontrolnie zrobię do czego i Was wszystkich zachęcam.

Biegamy więc sprawdźmy czy z naszym ciałem wszystko jest ok, bo jak wiadomo naprawa błędu wymaga znajomości jego przyczyny.

poniedziałek, 15 października 2012

13 Poznań Maraton 2012

No i co Panie Maratonie chyba Ci się nie pokłonie.
To Ja z Tobą i sobą dziś wygrałem i 4 godziny kolejny raz złamałem.
YES YES YES !!! Cóż to była za impreza. Niewiem komu najpierw podziękować, bo tyle osób wokół było że nie wybiorę jednej . Wszystkim jednakowo i z całego serca serdecznie DZIĘKUJĘ, całej mojej ekipie z którą przyjechaliśmy w pierwszym rzędzie, ekipie która mentalnie była ze mną, wszystkim moim czytelnikom i organizatorom, wolontariuszom, masażystom itd. A dodatkowo serdeczne podziękowania chciałbym przekazać również dla "kibicki", dzięki której udało mi się złamać 4 h, która na 40 km pobiegła ze mną po chodniku jako kibic, bo widziała że wymiękam. DZIĘKUJĘ !!!
No to co , po krótce jak to było.
Powiem szczerze że Wrocław potrafi zrobić maraton pierwsza klasa, ale jednak Poznań to Mistrzostwo Polski. Można tylko podziwiać te setki osób, poznaniaków, którzy wyszli dopingować nas w biegu.Tylu zespołów na trasie, młodzieży, ludzi bijących bravo nawet z tramwaju stojącego w korku to jeszcze nie widziałem. Czegoś takiego nie ma w całej Polsce. Tylko pogratulować takich mieszkańców. Z tego miejsca dziękuję WAM POZNANIACY !!! Jesteście wspaniali !!!
Biuro przeniesione na teren Targów zyskało w moich oczach.


Zdecydowanie lepiej niż na Malcie, więcej miejsca, nie ma tłoku, wszystko bardzo dobrze zorganizowane. Przez cały pobyt nie miałem problemu ze znalezieniem miejsc do których chciałem dotrzeć.
Na Malcie miejsca było mało dlatego ten ruch na plus dla organizatorów. Koszulki w pakiecie techniczne (wkońcu), pasta party, dużo wystawionych firm, ciekawy i bogaty asortyment biegowych rzeczy. Bez zarzutu. Tak jak chciałem znalazłem stoisko Brooksa i zrobiłem sobie fotkę ze Scottem Jurkiem, na którego weszliśmy przypadkiem.



Sympatyczny gość z tego Scotta, szkoda tylko że wyrwał i pobiegł na 3:08 w maratonie, a komentator skwitował jego finisz, że dla niego to bułka z  masłem i że może teraz zawrócić i zrobić 42,2 km jeszcze raz.
No mistrz to mistrz . Ale chciałem go przecież wyprzedzić ;)
Nowa trasa, którą biegłem też była dla mnie lepsza niż te dwa kółka, które były rok temu. Zazwyczaj wracały z pamięci miejsca z trasy sprzed roku, ale biegliśmy tym razem w przeciwną stronę. Trasa wydawała mi się mimo wszystko jakby z górki choć może tylko mnie, bo czas Kenijczyka który wygrał  2:16:16 nie najlepszy w porównaniu z czasem na innych maratonach. No, ale nie wszyscy Kenijczycy muszą biegać tym samym czasem.Tak jak sobie ustaliłem, trzymałem siły do 34 km, gdzie był opisywany wcześniej podbieg. Dał mi się we znaki tak, że na 40 km byłem już wypłukany z sił całkowicie. Gdyby nie doping wszystkich kibiców na trasie to byłoby raczej powyżej 4h.


Najważniejsze co zauważyłem to przesunięcie progu tzw. "ściany". Kiedyś zaczynała się na ok. 25-28 km, teraz przyszła na 35 km. Czyli normalnie niby. Ale sądzę, że jednak maratonu trzeba się nauczyć biegać.
Im dalej w las tym więcej grzybów widzę. Jeszcze z 10 maratonów przebiegnę i go rozgryzę na dobre.
Zdarzył się też nieprzyjemny akcent o którym chciałem zaznaczyć. Na 14 km mimo wielokrotnej reanimacji zmarł 37- letni biegacz, biegł daleko za mną, ja tego nie widziałem, ale to odcisnęło piętno na mojej psychice. Szkoda chłopaka, nie wiadomo jeszcze jaka była przyczyna, cóż mógł to być każdy z nas[*].Smutne.Idę zrobić badania jeszcze raz.


Podsumowując Poznań okazał dla mnie łaskawy. Pogoda, kibice, "moi ludzie" przyczyniły się do tego, że ten największy, najlepiej zorganizowany bieg w Polsce zostanie w mojej pamięci na zawsze. Wrócę do Poznania jeszcze napewno. CZAS 3:58:01. Jak to krzyczeli kibice, BRAVO Biegacze, ja krzyczę BRAVO POZNAŃ.
Poniżej krótki spot jak czują się maratończycy po biegu.
http://wtkplay.pl/video-id-2401-jak_biegacze_czuja_sie_po_maratonie_

piątek, 12 października 2012

Jurek Scott w Poznaniu

Autor książki :"Jedz i biegaj", wegetarianin, Jurek Scott będzie startował w Poznaniu razem ze swoja żoną.
To okazja do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia i zakupu książki z autografem mistrza ultramaratonu.
Co prawda to trochę nie moja bajka, bo ultrasem to raczej nie będę, a mięso uwielbiam jak dziki lew.
Ale widziałem kilka filmików Scotta opisujących techniki biegu i stąd jest mi znany i ceniony. Może uda się chociaż chwilę razem z nim pobiec. Ale chętnych może być sporo, więc miło będzie spotkać i zobaczyć go w akcji.




Poznań Maraton uznawany jest przez biegaczy za jeden z najlepiej zorganizowanych maratonów  w Polsce.
W tym roku start zlokalizowany w pobliżu Międzynarodowych Targów Poznańskich. Malta okazuje się być za mała na taką liczbę ludzi( ok.7000 osób). Liczę na super imprezę.
Treningi zakończone wczoraj ostatnim rozruchowym treningiem, jak zwykle czuję że mogło być więcej dłuższych wybiegań, niestety zrobiłem co mogłem. Teraz to już nic nie wskuram.
Powoli udziela mi się atmosfera przedmaratońska. Coraz więcej myśli wędruje w stronę ułożenia sobie tego biegu i hormon adrenaliny wyraźnie zwiększa swoją populację w moim organiźmie.
Został jeden dzień i ruszam na Poznań. Możliwości są trzy: przegrana powyżej 4:00, zwycięstwo poniżej i remis 4:00:00..Scott jest w moim wieku, daje radę i biega setki to znaczy że da się; Ta, tylko kiedy on zaczynał, a kiedy ja hihihi.
Dobra nie przynudzam, trzymajcie kciuki, relacja po powrocie i niech nóżka podaje.

niedziela, 7 października 2012

Rocznica pierwszego maratonu

Rok temu podjąłem decyzję o moim pierwszym starcie w maratonie w Poznaniu. Jakie miałem wyobrażenie i myśli o tym dystansie. Szczerze to jak ułan z szabelką. Na koń i do przodu - jakoś to będzie. Trochę biegałem,  to jakoś przebiegnę. No i tutaj się myliłem. Dostałem w pysk od pana Maratona, a to co przeżyłem później to już wiem tylko ja. Krawężnik przy chodniku stawał się wielką górą a podniesienie nogi na tą wysokość graniczyło z nielada wyczynem. Na drugi dzień gorączka, zakwaszone WSZYSTKIE mięśnie i bolały mnie nawet włosy na nogach ! Debiut niestety okazał się bolesną nauczką, która do tej pory pomogła mi w wielu sytuacjach w życiu codziennym.
Jak bezmyślny to był start to wie najlepiej mój organizm, ale niektórzy twierdzą, że startują i biegną tyle za ile zapłacili, czyli biegną w wyznaczonym na ukończenie maratonu czasie-6h, co niejako i ja wtedy uczyniłem. Na szczęście wylizałem rany i zacząłem stopniowo i systematycznie przygotowywać mój organizm do zmian, jakie miałem mu zafundować. Patrząc w lusterko widziałem i widzę jak ciało się zmienia. Najpierw zmiana masy ciała, zrzuciłem przecież ponad 25 kilogramów. Wyraźnie zauważalna zmiana, która pewnie doprowadzi mnie finalnie do wymiany dokumentów. Policjanci przy kontroli drogowej nie mogą rozpoznać gościa na zdjęciu w moim prawo jazdy;)
 Zebrało mi się na wspomnienia, ale patrząc teraz to był strzał w kolano, tym maratonem wtedy.
Ale może taki zimny prysznic był mi potrzebny, teraz do każdego zaplanowanego startu w zawodach przygotowuję się najlepiej jak potrafię.
Progres okazał się dla mnie ogromny, co pozwoliło zejść z czasu 5:23:07 do czasu 3:54:58. Pamiętam jak biegnąc Poznań słyszałem rozmowy współbiegnących, którzy marzyli o złamaniu pięciu godzin, ja też wtedy o tym marzyłem.
Czy to już koniec? Ja niewiem czy kiedykolwiek będzie koniec. Chyba należę do tego rodzaju gatunku, któremu nigdy nie dogodzisz. No bo nawet gdybym pobił RŻ teraz w Poznaniu, to już zadaję sobie pytanie czy nie mogłem gdzieś przyspieszyć albo coś zrobić lepiej. Chyba napewno będę chciał podnosić tą poprzeczkę coraz wyżej. Dążyłem do złamania 4 godzin, złamałem 3:55, a teraz to już nie wystarcza. Muszę złamać 3:45.
Jak to będzie tym razem - zobaczymy. Trzynastka nigdy wyjątkowa dla mnie nie była. Ale wracam do Poznania żeby zmienić mój czas na lepszy niż rok temu. Trasa nie jest łatwa, rok temu były dwie pętle, teraz jedna, ale są miejsca gdzie będzie trzeba wykrzesać dodatkowe zapasy sił. Taktyka i czasy na bieg opracowane, wyszło że pierwsza połowa wbrew wszystkim teoriom będzie szybsza niż druga. Ciężki czas będzie około 34 km, gdzie czeka mnie w tym najtrudniejszym momencie 2-kilometrowy podbieg, prawie 40 metrów przewyższenia. Biegnę tak żeby na ten moment zatrzymać siły. Jestem przecież lepszy niż rok temu, więc do boju.
Z dwóch dodatkowych kilogramów udało się zgubić jeden, cóż , drugi będę musiał zostawić gdzieś w Poznaniu. Może się przyda jak skończą się zapasy glikogenu. Przede mną jeszcze jeden dwa treningi typowo rozruchowe i kolejny ostatni już w tym roku sprawdzian. Oby udany.

poniedziałek, 1 października 2012

Zbliża się 13 Maraton

Trzynasty, czternastego października w Poznaniu, czyli ostatni z bastionów zaplanowanych na ten rok, trzeci rąbek do Korony. Minął trzydziesty września, a wraz z tą datą Maraton Warszawski. Gratuluję wszystkim maratończykom, którym dane było zmierzyć się z dystansem. No i gratuluję Warszawie, która w tym roku stała się największym maratonem w Polsce, przebijając Poznań. Nie zostałem w tym roku bohaterem narodowego, ale za rok "orgowie" napewno zapewnią atrakcje na tym samym jak nie wyższym poziomie.
W tym roku meta na Stadionie Narodowym i bogaty pakiet startowy (nawet z koszulką adidasa) przyciągnął do stolicy rekordową liczbę biegaczy. U mnie Warszawa była zaplanowana za rok i niech tak się stanie.
Minął również wrzesień, czas biegnie swoim torem nieubłagalnie. Wrzesień okazał się miesiącem rekordowym pod względem przebiegniętych kilometrów. Wyszło 181 km pewnie dzięki piątkowemu wybieganiu 30 km; przed Poznaniem to już ostatnie. Ale cóż to jest w porównaniu z tym co usłyszałem podczas oglądania transmisji z maratonu w Berlinie, kiedy to komentator powiedział, że elita maratonu biega "tylko" 240 km tygodniowo ! Ale oni przecież nie pracują, nie wychowują dzieci itp. Śpią, jedzą i biegają. Później można kręcić 2:04 i zgarniać 140 000 Euro plus bonusy.
We wrześniu do grona moich rekordów dołączył nowy na dystansie półmaratonu. Oby październik okazał się równie satysfakcjonujący. Na razie do strefy marzeń dołączył wynik 3:30 w maratonie.No cóż dużo pracy przede mną żeby to osiągnąć.
 Martwi mnie wzrost wagi o 2 kg. To dużo zwłaszcza teraz, będzie trzeba przenieść dodatkowe 2 kg przez 42,2 km. Ach za dużo sobie pozwalałem, ale płotek może przeskoczę;)


"Po przebiegnięciu ponad 40 kilometrów biegacz dobiega do mety maratonu. Aby pokazać widzom , że pomimo pokonania tak długiego dystansu zachował jeszcze sporo sił, przeskakuje wysoki płotek stojący tuż przed metą.
- Nieprawdopodobne! - podziwia ten wyczyn jeden z widzów.
- Cóż w tym dziwnego?- mówi stojąca obok niego żona. - Każdy by to zrobił po takim rozbiegu!"


Ostatnie 2 tygodnie przed głównym i ostatnim celem poświęcę na zrzucenie tych "dwóch kg cukru". Zawsze taki obraz  niepotrzebnej wagi działa na mnie motywująco. Ale płotek i tak przeskoczę ;)