poniedziałek, 15 października 2012

13 Poznań Maraton 2012

No i co Panie Maratonie chyba Ci się nie pokłonie.
To Ja z Tobą i sobą dziś wygrałem i 4 godziny kolejny raz złamałem.
YES YES YES !!! Cóż to była za impreza. Niewiem komu najpierw podziękować, bo tyle osób wokół było że nie wybiorę jednej . Wszystkim jednakowo i z całego serca serdecznie DZIĘKUJĘ, całej mojej ekipie z którą przyjechaliśmy w pierwszym rzędzie, ekipie która mentalnie była ze mną, wszystkim moim czytelnikom i organizatorom, wolontariuszom, masażystom itd. A dodatkowo serdeczne podziękowania chciałbym przekazać również dla "kibicki", dzięki której udało mi się złamać 4 h, która na 40 km pobiegła ze mną po chodniku jako kibic, bo widziała że wymiękam. DZIĘKUJĘ !!!
No to co , po krótce jak to było.
Powiem szczerze że Wrocław potrafi zrobić maraton pierwsza klasa, ale jednak Poznań to Mistrzostwo Polski. Można tylko podziwiać te setki osób, poznaniaków, którzy wyszli dopingować nas w biegu.Tylu zespołów na trasie, młodzieży, ludzi bijących bravo nawet z tramwaju stojącego w korku to jeszcze nie widziałem. Czegoś takiego nie ma w całej Polsce. Tylko pogratulować takich mieszkańców. Z tego miejsca dziękuję WAM POZNANIACY !!! Jesteście wspaniali !!!
Biuro przeniesione na teren Targów zyskało w moich oczach.


Zdecydowanie lepiej niż na Malcie, więcej miejsca, nie ma tłoku, wszystko bardzo dobrze zorganizowane. Przez cały pobyt nie miałem problemu ze znalezieniem miejsc do których chciałem dotrzeć.
Na Malcie miejsca było mało dlatego ten ruch na plus dla organizatorów. Koszulki w pakiecie techniczne (wkońcu), pasta party, dużo wystawionych firm, ciekawy i bogaty asortyment biegowych rzeczy. Bez zarzutu. Tak jak chciałem znalazłem stoisko Brooksa i zrobiłem sobie fotkę ze Scottem Jurkiem, na którego weszliśmy przypadkiem.



Sympatyczny gość z tego Scotta, szkoda tylko że wyrwał i pobiegł na 3:08 w maratonie, a komentator skwitował jego finisz, że dla niego to bułka z  masłem i że może teraz zawrócić i zrobić 42,2 km jeszcze raz.
No mistrz to mistrz . Ale chciałem go przecież wyprzedzić ;)
Nowa trasa, którą biegłem też była dla mnie lepsza niż te dwa kółka, które były rok temu. Zazwyczaj wracały z pamięci miejsca z trasy sprzed roku, ale biegliśmy tym razem w przeciwną stronę. Trasa wydawała mi się mimo wszystko jakby z górki choć może tylko mnie, bo czas Kenijczyka który wygrał  2:16:16 nie najlepszy w porównaniu z czasem na innych maratonach. No, ale nie wszyscy Kenijczycy muszą biegać tym samym czasem.Tak jak sobie ustaliłem, trzymałem siły do 34 km, gdzie był opisywany wcześniej podbieg. Dał mi się we znaki tak, że na 40 km byłem już wypłukany z sił całkowicie. Gdyby nie doping wszystkich kibiców na trasie to byłoby raczej powyżej 4h.


Najważniejsze co zauważyłem to przesunięcie progu tzw. "ściany". Kiedyś zaczynała się na ok. 25-28 km, teraz przyszła na 35 km. Czyli normalnie niby. Ale sądzę, że jednak maratonu trzeba się nauczyć biegać.
Im dalej w las tym więcej grzybów widzę. Jeszcze z 10 maratonów przebiegnę i go rozgryzę na dobre.
Zdarzył się też nieprzyjemny akcent o którym chciałem zaznaczyć. Na 14 km mimo wielokrotnej reanimacji zmarł 37- letni biegacz, biegł daleko za mną, ja tego nie widziałem, ale to odcisnęło piętno na mojej psychice. Szkoda chłopaka, nie wiadomo jeszcze jaka była przyczyna, cóż mógł to być każdy z nas[*].Smutne.Idę zrobić badania jeszcze raz.


Podsumowując Poznań okazał dla mnie łaskawy. Pogoda, kibice, "moi ludzie" przyczyniły się do tego, że ten największy, najlepiej zorganizowany bieg w Polsce zostanie w mojej pamięci na zawsze. Wrócę do Poznania jeszcze napewno. CZAS 3:58:01. Jak to krzyczeli kibice, BRAVO Biegacze, ja krzyczę BRAVO POZNAŃ.
Poniżej krótki spot jak czują się maratończycy po biegu.
http://wtkplay.pl/video-id-2401-jak_biegacze_czuja_sie_po_maratonie_

2 komentarze:

  1. A na różnych forach trwa wojna Poznań vs. Warszawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warszawę ocenię za rok ale z wpisów na forach można wnioskować że większość jest niezadowolona z Warszawy ;)

    OdpowiedzUsuń