środa, 12 grudnia 2012

Bieganie po śniegu

No i jest wkońcu prawdziwa zima, prawdziwy mróz i co teraz? Biegać czy odpuścić?
Kontynuuje moje roztrenowanie, jednak nie przestaje biegać całkowicie. Zmniejszam jedynie dystans z 50km tygodniowo do 30km i 3 wyjścia tygodniowo. Dzięki uprzejmości mojego kumpla Jacka z naszej drużyny MB, korzystam z ułożonego planu roztrenowania, co pozwoli mi na utrzymanie minimum potrzebnego do rozpoczęcia nowego sezonu. Przy zbyt łagodnym podejściu do czasu zimowego za długo trzeba by wracać do stanu przed. To jest tak jak ze znanym powszechnie trunkiem. Im więcej go wypijesz, tym dłużej będziej wracał do pionu ;) Zimą chciałbym zbudować przede wszystkim bazę biegową pod sezon 2013. I tego się będę trzymał.


W zeszłym roku przeniosłem się na siłownię i bieżnię. W tym postanowiłem się zmierzyć z zimą.
Na spotkaniu rodzinnym padło pytanie : Radek, a ty teraz w ten śnieg to też biegasz?
No biegam ciociu i muszę Ci powiedzieć, że to chyba najprzyjemniejsze bieganie. Zmęczenie materiału wydaje się jakby mniejsze, temperatura wszystko niweluje, nie brakuje powietrza, czuje się silniejszy ! Ciocia pokiwała głową i zabrała się do jedzenia kolejnej porcji sernika;)
Różnica we wczytywanych treningach do Garmina i Sport trackera wydaje się dla mnie istotna, albo może jestem o jeden schodek wyżej. Zauważyłem że po wczytaniu ostatniego biegania, aplikacja porównała mi dane i wyszło że trening wykonany w czerwcu na tym samym dystansie, tej samej ścieżce i tym samym tętnie biegłem o 20 sek/min szybciej. To by sugerowało, że mój "silnik" żeby pokonać tą samą trasę nie musi rozkręcać takich obrotów jak w czerwcu (yee). Niewiem czy to nie zasługa zimy, w której tak jak pisałem biega mi się najlepiej, czy mały kroczek do przodu.
Nie czas na struganie formy, tylko tak mi to jakoś program grubiej wyświetlił ;)

 
Na śnieg zmieniłem buty na trailowe, biegam w Cascadii Brooksa. Brooksy nie chłoną wody jak gąbka i stopa mimo niesprzyjających warunków pozostaje sucha. Doskonale też wcinają się w śnieg i do tej pory nie zdarzyło mi się w nich poślizgnąć ani wywinąć orzełka. But przeznaczony do biegania w terenie doskonale sprawdza mi się do biegania po śniegu i deszczu.
Drogi i chodniki nie zawsze bywają odśnieżone i jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. Najlepsze wrażenia są dla mnie właśnie wtedy kiedy biega się po nieubitym śniegu, świeżym. A najlepiej kiedy jeszcze pada. Może do Świąt śnieg się utrzyma, świąteczna atmosfera udzieliła mi się przy Mikołajkowym bieganiu, dlatego fajnie by było gdyby śnieg został z nami.
Ruszył już sezon narciarski, moja druga miłość, no albo trzecia;) dlatego szukam okazji do jakiegoś wypadu w góry. Oj marzy mi się Austria, Włochy albo Francja i te kilometrowe, szerokie trasy bez kolejek przy wyciągach. Jak już pisałem i to każdy wie, marzenia się spełniają! I tym pozytywnym akcentem zapraszam wszystkich na bieganie po śniegu, po puchu najlepiej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz