środa, 30 kwietnia 2014

Drugi Orlen Maraton 2014

Drugi Orlen Marathon zrobił wrażenie pod kątem organizacyjnym. Organizatorzy i sponsorzy dołożyli starań żeby wspominać imprezę z najlepszej strony. Powiem krótko, cytując niejakiego Siarę Siarzewskiego :"mają rozmach s....yny".
Robi wrażenie widok startu, gdzie dwie strony, zarówno maratończycy jak i biegnący na 10 km mijają się biegnąc w przeciwną stronę.

Pogoda dopisała, genialny w smaku makaron z sosem Bolognese i mnóstwo Powerade oraz tłumy ludzi zapisały się w pamięci na zawsze.
Zaczęło się od odbioru pakietów, wszystko sprawnie i szybko. Później zwiedziliśmy Expo, ale jakoś nam się nie podobało, taka wystawa, oprócz żeli nie było niczego co wpadłoby w oko.



W sobotę odbył się marszobieg charytatywny i wzięło w nim udział chyba ze sto tysięcy ludzi, bo stojąc przy mecie końca nie było widać przez długi czas.
W niedzielę po uzbrojeniu się ruszyliśmy, aby poczuć w nogach - ja 42,195 km a Sławomir 10 km.
Do połówki szło wszystko z planem, ale po 22 km złapała mnie kolka i niestety nie odpuściła do końca biegu. Mimo masowania, podnoszenia rąk, kucania, skakania itp. Wiedziałem już że nie dam rady przebiec w założonym czasie, ale koniecznie chciałem ukończyć bieg, bo wizja odjechania nowiutkim Mercedesem była przed oczami. Żartuje, chciałem mieć medal z 9-tego maratonu, który przebiegłem.Mercedesa można kupić, maraton trzeba przebiec!
Sławkowi biegło się dobrze, mówił tylko, że było trochę za dużo ludzi i zwyczajnie blokowali początek, gdzie jakiś czas musiał iść, bo nie dało się biec po starcie i finish też był ciasny. Ja natomiast można powiedzieć, że skutecznie zaliczyłem dystans, choć z czasu nie jestem zadowolony. Takie zawody są też potrzebne, bo próbują pokazać, gdzie popełniło się błąd, albo dlaczego nie zawsze wszystko może zależeć od Ciebie.
Najfajniejszy doping, który rozwalił mnie na ostatnich dwóch kilometrach, to wystawiony na balkon głośnik i odtwarzane wkółko słynne słowa : Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą ! https://www.youtube.com/watch?v=tvbyY7oMT2E. No śmiałem się sam do siebie, ale dodało mi to sił na końcówkę.
Na koniec wielką przyjemnością było otrzymanie medalu od naszego mistrza od kuli Tomasza Majewskiego :)




Stolica znowu się popisała i w tym przypadku jestem szczęśliwy że ukończyłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz