sobota, 23 lutego 2013

Kamizelki

Zima trzyma ostro i nie myśli o odejściu, zimno jak cholera. Ten tydzień trochę poluzowałem, a raczej można rzec odpuściłem z racji wzmożonych obowiązków, w weekend postaram się nadrobić, choć pewnie to nie to samo. Pobiegam dłuższe dystanse, jak to zawsze w weekend. Pierwsze płoty połamane, pierwszy wspólny start MB również, szkoda że beze mnie :( ale co zrobić. Wszyscy spisali się na medal, wszyscy zeszli poniżej godziny. Moje gratulacje dla wszystkich, zwłaszcza dla zwycięzcy biegu, guru Radka. Zauważalny jest też ogromny progres Jacka i pomyśleć że kolega jest w moim wieku i co bieg to życiówka, chyba 4-ta pod rząd. Czyli znaczy że da się ! Jest pod dobrymi skrzydłami, ale nikt tego za niego nie robi. Bravo Jacek.


Teraz trzeba szykować formę do następnych startów. Najbliższy to półmaraton Warszawski, a później wkońcu MARATON w DĘBNIE. Nie mam planów jeszcze co do taktyki biegu, muszę się przyjrzeć trasie i coś ustalę. Jeszcze ciekawostka-tutaj gdzie obecnie biegam, czyli w Holandii, jest bardzo dużo dróg rowerowych, więc wieczorne bieganie to widok świecących kamizelek odblaskowych i migających diod, które zakładają na siebie Holendrzy. Biegacza zobaczysz z daleka, to bardzo popularny sport. Ostatnio widziałem grupę dziesięciu osób biegających w kółko po schodach prowadzących do jakiegoś przejścia podziemnego ( problem ze znalezieniem górki ). Wyglądało to naprawdę komicznie. Rowerów jest tak dużo że tworzą się korki rowerowe na ścieżkach, stąd pewnie chcą być widoczni celem uniknięcia bliskiego spotkania z łańcuchem i szprychami. Szkoda że nie zabrałem moje oczojeb..... zielonej bluzy i kamizelki z Bełchatowa. Ale kupię sobie jakieś migające serduszko ;). Ukłony.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz